Zupełnie nie poznaję mojej żony, Marioli, która ostatnimi czasy zaczęła żyć przede wszystkim życiem swoich książkowych bohaterów, a nie tym, co dzieje się w jej życiu zawodowym i prywatnym. Mam nadzieję, że to jedynie przejściowy stan, bo wątpię, by jej fascynacja lekturami wpływała pozytywnie na jej realne życie. Żona zawsze była świetnym doradcą ds. sprzedaży Stargard Szczeciński. Uwielbiała swoją pracę, uwielbiała klientów, spotkania, wyzwania, a przede wszystkim lubiła dostawać premie i słuchać, że jest najlepszym pracownikiem w firmie. W życiu prywatnym też się nam dobrze układało. Zaczęliśmy nawet myśleć o powiększeniu rodziny, choć plany jak na razie nie uległy realizacji.
Wszystko zmieniło się w ciągu zaledwie kilku dni, kiedy przyjaciółka Marioli pożyczyła jej jakąś nową, ponoć świetną książkę do przeczytania. Mariola śmiała się z nastawienia koleżanki do powieści, jednak wzięła od niej książkę i odłożyła gdzieś na bok. Obecna sytuacja nie miałaby miejsca, gdyby Mariola pewnego dnia nie zachorowała na grypę i nie została w domu. Leżąc w łóżku i walcząc z wirusami Mariola sięgnęła po powieść pożyczoną przez koleżankę i takim sposobem dała się wciągnąć w wir czytania. Po pierwszej książce przyszły kolejne, a ja zacząłem zauważać, że żona coraz bardziej odsuwa się od swojego życia prywatnego i zawodowego wybierając lekturę.