Dzisiejszy dzień należy do najbardziej szalonych w mojej karierze na stanowisku doradcy ds. sprzedaży, doradca ds. sprzedaży Toruń. Wszystko dlatego, że od samego rana w moim życiu i pracy zawodowej dzieją się rzeczy, o których nigdy wcześniej bym nie pomyślał. Wszystko zaczęło się od chwili, gdy wychodząc z domu do pracy prawie nie potknąłem się o dwie nieotwarte butelki mleka. Czasy, gdy świeże mleko stawiano pod drzwiami każdego poranka już dawno minęły, dlatego widok dwóch butelek mleka wprawił mnie w niemałą konsternację i rozbawił tak bardzo, że śmiałem się nawet w chwili wsiadania do autobusu podmiejskiego. Nie wiem kto mi zrobił żart z butelkami, ale był naprawdę dobry.
Początek dnia w pracy był bardzo typowy – mnóstwo rozmów z klientami, dogadywania umów, sporządzania dokumentów i śledzenia realizacji danych zamówień. Dzień jak co dzień, doradca ds. sprzedaży Toruń. Dopiero tuż po 12.00 wydarzyło się coś dziwnego, a mianowicie zostałem zaproszony na indywidualną rozmowę do prezesa. Byłem przerażony, bo wydawało mi się, że zostałem wezwany by otrzymać jakąś straszną burę lub, co gorsza, otrzymać rozwiązanie stosunku pracy. U prezesa zjawiłem się wystraszony i tak zdenerwowany, że zapomniałem języka w gębie. Do końca spotkania nie powiedziałem praktycznie nic, a w połowie swego wywodu prezes powiedział mi, że postanowił awansować mnie na doradcę ds. klientów kluczowych. Przyczyna szoku się zmieniła, jednak mój splątany język nadal pozostawał bez odpowiedzi. Dopiero, gdy prezes spojrzał na mnie wyczekująco udało mi się otrząsnąć z szoku i podziękować.