Dosłownie przed dwoma minutami skończyłam rozmawiać z moją przyjaciółką, Baśką, która zadzwoniła do mnie dwie godziny temu i przez bite 120 minut gadała mi o tym, że dostała się do pracy na stanowisko doradcy ds. sprzedaży, z czego się bardzo cieszy, jednak nie wie czy jest to praca dla niej czy nie, doradca ds. sprzedaży Opole. Przez dwie godziny słuchałam o wszystkich za i przeciw, o jej obawach, nadziejach, problemach i oczekiwaniach. Od czasu do czasu udało mi się wtrącić jakieś małe „mhm” i „aha”, jednak przez 99% czasu to Baśka była osobą aktywną w tej rozmowie.
Przyznam, że po pewnym czasie znudziło mi się słuchanie w kółko tych samych argumentów i rozważań, dlatego włączyłam ją na głośnomówiący, a sama zajęłam się przygotowywaniem obiadu dla swojej rodziny. Baśka gadała, ja potakiwałam i jednocześnie obierałam ziemniaki i smażyłam kotlety, dlatego obie byłyśmy zadowolone. Baśka – bo mogła się wygadać i znaleźć we mnie wsparcie, ja, bo pomogłam przyjaciółce i jednocześnie uszykowałam obiad.
Ja z tej rozmowy nie wyniosłam nic ciekawego, bo całe gadanie dotyczyło wyłącznie Basinej pracy. Dobrze, że pozostałe nasze rozmowy nie są takie same, bo na pewno bym się z Basią nie przyjaźniła. Jak znam życie przyjaciółka zaraz zadzwoni po raz drugi, tym razem z pytaniem co u mnie. Teraz to ja będę stroną aktywną w snuciu opowieści.