Smutny doradca ds. sprzedaży

Dzisiejszy dzień od rana zapowiadał wielką katastrofę rekrutacyjną, jakim miała się okazać moja rozmowa kwalifikacyjna na stanowisko doradcy ds. sprzedaży, doradca ds. sprzedaży Tychy. Oczywiście nie pozwalałam swojemu zdrowemu rozsądkowi dojść do głosu i cały czas parłam na przód, nie zważając na to, że wokół siebie zostawiam chaos i zgliszcza. Mogłam już rano spokojnie usiąść na fotelu i wszystko sobie jeszcze raz przemyśleć, a nie biegać jak oparzona między sypialnią i łazienką. Nie wiem dlaczego dzień wcześniej nie przygotowałam sobie ubrań na rozmowę. Czyżby wydawało mi się, że dziś rano zdążę w dwie godziny wyprasować sobie wszystkie ubrania i wyszykować się do wyjścia? Marzenie ściętej głowy, zwłaszcza, gdy ze zdenerwowania trzęsą nam się ręce i o wszystkim zapominamy.

Od chwili gdy wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam do łazienki umyć głowę każda kolejna rzecz była coraz większą porażką i niepowodzeniem. Zaczęło się od tego, że po umyciu włosów okazało się, że moja wysłużona suszarka nagle przestała działać. Działała jeszcze wczoraj rano, ale dzisiaj już nie. Musiałam więc mocno osuszyć włosy ręcznikiem i pozostawić je do wyschnięcia. Zanim wyszłam na rozmowę włosy zdążyły na szczęście wyschnąć, jednak i tak wyglądałam rażona piorunem.

Po zepsutej suszarce przyszedł czas na przypaloną spódnicę i podarte rajstopy. Jakby tego było mało, w drodze do firmy zaczął padać deszcz, przez co wyglądałam jak zmokła kura i tak też się czułam. Na pewno nie uda mi się dostać tej pracy. Nie z takim wyglądem!

Napisz komentarz