Wychodzę z założenia, że każdy powód jest dobry do zorganizowania wielkiej imprezy i spotkania ze znajomymi. Przecież nie możemy przeżyć swojego życia skupiając się wyłącznie na pracy zawodowej – tak się po prostu nie da. Trzeba umieć znaleźć równowagę między życiem zawodowym i prywatnym, a jeśli człowiek przez długi czas poświęca się wyłącznie pracy, jedynym sposobem na szybkie przywrócenie balansu jest zorganizowanie wielkiej, głośnej i bardzo udanej imprezy.
Po miesiącu ciężkiej pracy i walki o każdego klienta udało mi się osiągnąć taką sprzedaż, jakiej nie osiągnęłam nigdy wcześniej, doradca ds. sprzedaży Żory. Pracowałam dniami i nocami, chodziłam spać grubo po północy i wstawałam o 6.00 rano – wszystko po to, by pobić rekord działu w sprzedaży i zgarnąć naprawdę dużą premię. Gdy w końcu mi się to udało, a z ramion spadł mi ogromny ciężar, bez chwili wahania postanowiłam zorganizować małą domówkę dla znajomych. Nigdy nie umiałam ograniczać się w zapraszaniu znajomych do siebie do domu, więc z małej domówki zrobiła się wielka biba, która trwała do białego rana. Na szczęście sąsiedzi z bliźniaka obok wyjechali na weekend na wieś, dlatego nie musiałam martwić się o ciszę nocną. Zabawa trwała bardzo długo i była wyśmienita. Zupełnie się na niej odstresowałam i straciłam poczucie rzeczywistości. Nie wiem czy było to skutkiem cudownej atmosfery czy wypitego alkoholu. A może jednego i drugiego?